W radzymińskim Sanktuarium Świętego Jana Pawła II odbyła się Msza św. w intencji Żołnierzy Wyklętych – Bohaterów Niezłomnych, której przewodniczył proboszcz parafii ks. Krzysztof Ziółkowski.
Po zakończeniu nabożeństwa odbył się uroczysty przemarsz pod Figurę Matki Bożej Łaskawej, a następnie delegacje: władz samorządowych z Przewodniczącym Rady Miejskiej Piotrem Rembelskim, Fundacji Bracia oraz Stowarzyszenia Historycznego Grom w Barwach 13. Pułku Ułanów AK, Zakonu Rycerzy Świętego Jana Pawła II oraz młodzieży, rodziców i nauczycieli z MKH im. AK ZR z Pocztem Sztandarowym żołnierzy Obwodu „Rajski Ptak” udały się na Cmentarz Poległych w Radzyminie. Przy zbiorowej kwaterze Bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego i grobie płk. Mieczysława Chojnackiego „Młodzika” odmówiono modlitwę, złożono kwiaty i zapalono znicze. W ten sposób uczciliśmy pamięć Żołnierzy Niezłomnych i ofiar stalinowskich represji.
Następnie delegacja młodzieży z Branżowej Szkoły I Stopnia im. kpt. Stefana Pogonowskiego w Radzyminie – wspólnie z Panią dyr. Bernadettą Stworą – udała się do Ostrówka, gdzie złożono kwiaty i zapalono znicze przy pomniku upamiętniającym ofiary sowieckiego obozu NKWD, w którym od września 1944 roku przebywało ok. 400 więźniów. Byli to głownie żołnierze formacji partyzanckich: Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Narodowych Sił Zbrojnych. Wielu z nich znalazło się później w sowieckich łagrach i nigdy nie wrócili z tzw. „nieludzkiej ziemi”.
Wojska Armii Czerwonej wkroczyły do Ostrówka koło Klembowa 18 sierpnia 1944 roku. Na terenie powiatu radzymińskiego rozpoczęły się wzmożone represje wobec Żołnierzy Armii Krajowej. Już we wrześniu, sowiecki Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD), utworzył w Ostrówku obóz przeznaczony dla żołnierzy polskich formacji partyzanckich: Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Narodowych Sił Zbrojnych.
NKWD nie rozpoczęło aresztowań wraz z otwarciem obozu, pierwsi ludzie którzy trafili w ich ręce więzieni byli w willi „Tatin” w Ostrówku, własności rodziny Dowbor-Muśnickich. Wielu więźniów chorowało na czerwonkę (krwawą dyzenterię). Jest to ostra choroba zakaźna, z willi Dowborów dotarła także do sąsiednich domostw, w wyniku czego zmarła mała Marysia Gołębiowska. Z dostępnych relacji wynika, że obóz nie był jedynym miejscem w którym przesłuchiwano i więziono ludzi. NKWD ulokowało swoje siedziby także w: mieszczącej się obok obozu willi p. Wesołowskich (pomiędzy przesłuchaniami więźniów trzymano w piwnicy, stłoczonych tak, że nie mogli nawet usiąść), domu p. Niedzielskiego, domu p. Jabłońskich (po więźniach pozostały napisy na ścianach), dworze p. Gołębiowskich i willi “Rozalia-Klementyna” przy ulicy Warszawskiej.
Obóz w Ostrówku nie był jedynym takim miejscem w ówczesnym powiecie radzymińskim. Po pożarze obozu NKWD w Tłuszczu cześć więźniów przeniesiono do Ostrówka. Jeden z poparzonych – Władysław Walery Gawroński ps. „Gawron” – żołnierz AK z Radzymina zmarł w obozie w Ostrówku 10 grudnia 1944 roku. Jego ciało zostało wydane rodzinie, spoczywa na cmentarzu poległych w Radzyminie.
Z imienia i nazwiska znanych jest stu trzech więźniów którzy przebywali w Ostrówku. W Ostrówku uwięziona była co najmniej jedna kobieta – Eleonora Radziwonowicz ps. „Chinka”, łączniczka i kurierka AK z Wołomina. W trakcie śledztwa “odwiedziła” wiele obozów NKWD i siedzib Urzędu Bezpieczeństwa. Finalnie osadzono ją w areszcie w Radzyminie, skąd została zwolniona w grudniu 1944 roku, po czym wyjechała do Łodzi. Okazało się to bardzo dobrą decyzją, bowiem już na początku stycznia komuniści przyszli aresztować ją ponownie.
Jak wyglądał los więźnia NKWD z obozu w Ostrówku, można dowiedzieć się dzięki relacji Zbigniewa Kornackiego, który początkowo osadzony w obozie w Tłuszczu, po pożarze został przeniesiony do Ostrówka: „Otoczeni silnym kordonem NKWD zostaliśmy poprowadzeni w nieznanym kierunku. Nad ranem, w lesie w Ostrówku koło Klembowa, wpędzili nas do ziemianek. Bardzo zmęczeni zasnęliśmy. W krótkim czasie zaprowadzili nas na przesłuchanie, które trwało kilka godzin, z niewielkimi przerwami. (…) Na przesłuchaniach upłynęło kilka dni. (…) Padł rozkaz wsiadania do samochodów ciężarowych. Stłoczeni, bez prawa porozumiewania się, bardzo późnym wieczorem dotarliśmy do Sokołowa”.
Opr. W. Kolatorski
Zdjęcia Grzegorz Jeleń